
Można też mieć zespół brzegowy
Doświadczonych przyjaciół, którzy będą monitorować wszystkie zmiany modeli pogodowych, ściągną każdą najświeższą mapę lodową, złożą wszystkie informacje w całość – i w jednym satelitarnym SMSie (no czasem trzech
) zasugerują rozwiązanie zagadki nawigacyjnej, której kapitan wypływając z portu nie by w stanie przewidzieć.


„Przy Grenlandii będzie niż. Ciekawy. Jeśli będziecie na 58 46N 043 20W w pon o 1200 UTC, ale nie szybciej, przepuścisz wiatr przodem”... A jest piątkowe popołudnie, Inatiz żegluje niespiesznie pod pełną genuą w łagodnym baksztagu, a załoga cieszy się pierwszymi od czterech dni przebłyskami słońca. Do wyznaczonego punktu jeszcze 300 mil – więc trzeba przerwać tą sielankę. Ale doświadczenie nasze konsekwentnie uczy, że z brzegu po prostu widać – więcej.
Jak bardzo „więcej” kapitan zazwyczaj dowiaduje się w porcie, gdy zobaczy mapy pogodowe ze swojego przelotu 



„Nowa mapa lodowa: po poniedziałkowym sztormie: wszystko poniżej Paamiut zabite lodem. Uważaj na jęzor lodu N-S do 60 30N 49 30W”
I nawet jeśli wiatr i dryf nieco przesuną pole lodowe, gdy bryły lodu pojawia się się na rozfalowanym morzu, wiadomo z której strony je omijać. Bo rzeczywistość czasem rozmija się z prognozami, a koniec końców decyzje podejmuje zawsze kapitan. Ale jeśli na bieżąco przekaże na brzeg to co widzi, za chwilę otrzyma lepsze wsparcie.
To wszystko tylko z pozoru wydaje się proste: Trzeba stale pracować razem, budując wzajemne zaufanie, tworząc wspólny język szybkiej i zrozumiałej komunikacji. Na wodzie trzeba umieć przyjmować rady, na lądzie podporządkować rozkład dnia potrzebom kapitana, który żegluje gdzieś na końcu świata, często w innej strefie czasowej. Nasz zespół pracuje razem przez cały czas trwania projektu – bez względu na to, gdzie akurat się znajdujemy. Mocno wierzymy, że dzięki udaje się bezpiecznie realizować śmiałe plany 

..a że czasami któryś z kapitanów powie ekipie na brzegu, że jest skuteczniejsza niż osławiony Pegasus? To tylko taki skutek uboczny 
