Uczestnicy wyprawy Rosyjska Arktyka 2019, odbywającej się pod honorowym patronatem Polskiego Związku Żeglarskiego, ze zmiennym szczęściem, ale nadal prą na północ – odnotowali już 77.73 N. Pierwsze dni żeglugi to pogodowa przeplatanka – raz przyjemne warunki ze sprzyjającym wiatrem, a za chwilę sztorm i mozolne pięcie się pod wiatr.
Po gościnnych wodach Morza Białego, którego spokojna tafla przypominała raczej Morze Śródziemne, Lady Dana gnała w kierunku otwartej wody z lekkim wiaterkiem i prądem morskim z rufy, wspomagana nieco silnikiem. Wkrótce nastąpiła jednak zmiana warunków i spowolnienie tempa. Okazało się, że nie tak łatwo wypłynąć w Arktykę.
Rzadko spotykany układ baryczny, który powoduje, że od prawie sześciu dni załoga płynie pod wiatr, przyniósł w niedzielę sztorm – odnotowano regularne 7B (w porywach nawet więcej). Dzięki stałemu kontaktowi z działem brzegowym warunki były znane, stąd kapitan zdecydował o nadłożeniu drogi – prawie 100 Mm na wschód – aż pod Nową Ziemię, by następnie z północno-wschodnim wiatrem przebijać się do góry. W innym przypadku załoga mogłaby dzisiaj już być… na Spitsbergenie.
Słuszność podjętych kroków zdaje się potwierdzać przykład załogi rosyjskiego jachtu Kreyser, który wyszedł z portu w Archangielsku godzinę po Lady Danie i zmierzał w kierunku Nowej Ziemi. Żeglarze zniechęceni wiejącym stale z północy wiatrem i niewielkim postępem w posuwaniu się do celu, podjęli decyzję o odwrocie. Niestety w drodze powrotnej pechowo natrafili na sieci rybackie, które wplątały się w śrubę zmuszając kapitana jednostki do wezwania pomocy i prośby o holowanie. W związku z tym jedynym, co teraz towarzyszy uczestnikom wyprawy Lodowych Krain są duże stada delfinów.
Mimo, że robi się coraz zimniej, woda ma tylko 2,8°C, a załoga prawie od tygodnia płynie pod wiatr, humory dopisują – wszakże na liczniku już niemal 900 Mm, a to oznacza, że za 2-3 dni żeglarzy powinna przywitać Ziemia Franciszka Józefa.