Z opuszczeniem osady musieliśmy poczekać do piątku. Nie odważyłem się na próby silnika przy silnym wietrze. Za duże ryzyko, że złożyliśmy coś nie idealnie. Silnik zgaśnie, a my wylądujemy na brzegu. Wytrwaliśmy tyle dni. To jeszcze dobę mogliśmy poczekać. Wreszcie wiatr się uspokoił a podnieśliśmy kotwicę. Przez godzinę pływaliśmy po zatoce testując zmiany obrotów i rewers. Wyglądało to naprawdę dobrze. Część załogi twierdziła nawet, że brzmi lepiej niż przed awarią. Dla mnie najważniejsze, że brzmiał. Chodził równo i miarowo. Dokonaliśmy niemałej rzeczy. Czas ją podsumować:
– Niedziela – awaria, kotwiczenie na żaglach, wstępna diagnoza
– Poniedziałek – zakup pompy, konsultacje z lokalnymi mechanikami
– Wtorek – pompa w Warszawie,
– Środa – wylot Ewy z pompą, pompa zwiedza lotnisko we Frakfurcie,
– Czwartek – przylot do Ulukhaktok, montaż pompy, sztorm
– Piątek – testy silnika, Inatiz wyrusza w dalszą drogę
Od awarii do moment do momentu gdy znów w usłyszeliśmy dźwięk pracującego silnika upłynęło dokładnie 99 godzin To były trudne godziny, momentami bardzo nerwowe. Później emocje już opadły. Ta kalendarzowa wyliczanka ma jeszcze dalszą część. Najbliższy samolot wylatywał z osady dopiero w niedzielę. Ewa pomachała nam z plaży a następnie została sama.
– Sobota – wreszcie chwila odpoczynku dla Ewy
– Niedziela – Wylot do Yellowknife
– Poniedziałek – lot przez Vancouver do Frankfurtu
– Wtorek – powrót Ewy do Warszawy
Inatiz tym czasem dzielnie żeglował na zachód. Może jeszcze zdąży przed zimą.
Chciałem w tym miejscu podziękować wszystkim którzy przyczynili się do rozwiązania tej trudej przygody. Naszej załodze, która po raz kolejny pokazała, że jest wyjątkowa. Ewie – że rzuciła wszystko i wybrała się w ekspresową podróż przez pół świata. Mirkowi Bednarzowi za bezcenne konsultacje. Naszym dobrym duchom z Polonii Kanadyjskiej za wsparcie i opiekę nad Ewą. Mieszkańcom osady Ulukhaktok, którzy bardzo przejeli się naszą awarią. W szczególności Stevenowi, Billiemu i Garremu i Joshowi – burmistrzowi osady. Wreszcie wszystkim pozostałym którzy wsparli nas dobrą radą bądź ciepłym słowem.Po raz kolejny udowodniliśmy razem, że dla ludzi północy ” niemożliwość to tylko jedna z możliwości”
To zaszczyt żeglować i współpracować z Wami