

W panoramie miasta dominują olbrzymie płuczki z przełomu XIX i XX wieku. Przy ich pomocy przekopywano w poszukiwaniu złotego kruszcu delty okolicznych rzek, a także nadmorskie plaże. Relikty minionej epoki, tkwią tu niczym skamieniałe dinozaury.
Dziś technologia się zmieniła i złota poszukuje się głównie na dnie morskim w pobliżu ujścia rzek. W porcie stoją przeróżne futurystyczne konstrukcje które łączy jedno: mają spełnić marzenie o złotej fortunie. Niektóre są duże i posiadające jakąś dzielność morską, ale nie brakuje maleństw, które da się opisać tylko jako skrzyżowaniem tratwy z katamaranem, zawsze napędzane zaburtowymi silnikami benzynowymi – za to uzbrojone w potężne pompy i sita. Gdy ogląda się te wynalazki, nie wiadomo, czy bliżej im do Mad Maxa – czy Waterwoldu. Przekraczają wszystkie granice abstrakcji.

Jak można się domyślić główną szantą pokładową jest u teraz „Few days”. No to bierzemy się do roboty nucąc „Mogę kopać tu dalej….”




