Takie Szetlandy – tylko bardziej

Na-Wyspach-Owczych

No i w końcu dotarła zapowiadana relacja z Wysp Owczych. Po południu zadzwonił Tomek Kania i zdyszany w trzech zdaniach usiłował opowiedzieć o tym, co zobaczyli w Tromshavn i okolicach:

Po pierwsze znów zrobili ze mnie szofera! – rozgoryczenie w głosie całkiem zrozumiałe, w końcu to Tomek przywiózł busem do Bergen większość załogi II etapu, ich prowiant, rzeczy… oraz tych kilka(naście) koniecznych drobiazgów, które jakoś się nam zapomniały w Gdyni. No ale przynajmniej wiadomo, że wypożyczyli samochód…

hp photosmart 720

Po drugie te Owcze to takie Szetlandy – tylko bardziej: Bardziej tu pada, bardziej tu wieje, porty węższe, prądy silniejsze… A na lądzie: góry są bardziej urwiste, drogi bardziej kręte… No i miejsca bardziej zagubionego po środku nigdzie to chyba zwyczajnie nie ma… O-ooho, z takimi stwierdzeniami to poczekajmy do kolejnych etapów, kiedy przyjdzie odwiedzić Jan Mayen, ale zobaczymy co dalej…

hp photosmart 720

Tylko czemu one w ogóle są Owcze?? Przez całą wycieczkę nie zobaczyliśmy ani jednej owcy, na Szetlandach było ich pełno, a tu tylko utknęliśmy w stadzie krów spacerujących drogą..! Znaczy się było kilka czarnych owiec, ale to wczoraj  wieczorem w pubie

Zagadka bywających w pubie w Tromshavn czarnych owiec rozwiązała się kilka minut później – gdy dotarły do nas zdjęcia z pobytu kolegów na Owczych. O tak, w miłe spotkanie z takimi owieczkami można uwierzyć..!