Północna droga wodna nie jest bardzo widokowa. Osady Inuickie występują sporadycznie. Są małe i skromne. Ta trasa to przede wszystkim wielomilowe odcinki pustki. By pokonać North West Passage trzeba przepłynąć ponad 4000mil morskich. Zaczynając od Grenlandii i kończąc na Alasce. Lub odwrotnie. Wielkim zaskoczeniem dla mnie była olbrzymia zmienność pogody tutaj. Wyobraźcie sobie, że te zdjęcia dzieli mniej niż 48 godzin. Najpierw wielogodzinna śnieżyca. Biały puch zacinający pod ostrym kątem. Oblepiający liny żagle i maszty.
Później zmiana kierunku wiatru na południowy. Gwałtowna odwilż, której towarzyszył atak bryłek lodu odpadających z masztów i radarów, następnie lądujących z głośnym hukiem na pokładzie. I tupot sternika próbującego unikać spadającego lodu… Nagle zrobiło się jasno i ciepło. Już po kilku godzinach żeglowaliśmy w pięknym słońcu pod pełnym zestawem żagli. Taka chwila mogła się szybko nie powtórzyć. Postanowiliśmy przewietrzyć genakera. Wyobraźcie sobie zwyczajową kawę o 10 rano pośrodku Arktyki i to pod genakerem. Totalna magia.
To także znak, że tu na północy trzeba wykorzystać każdą chwilę. Bo czas jest tu mocno ulotny…